poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Wczoraj spotkaliśmy się z Martą podczas śniadania literackiego, którego gościem miał być z jeden z czytających aktorów, ale niestety rozchorował się z powodu czytania na otwartym powietrzu w sobotni wieczór.... Ale i tak było bardzo miło, i śmialiśmy się, że nie potrzebujemy gości specjalnych, gdyż Marta i Rafał  mogą robić za celebrytów - Martę nagrywała lokalna telewizja podczas przedświątecznych zakupów, a Rafała TVN24 podczas Europejskiej Nocy Literatury ;-).

Marta podarowała mi cudnie pachnące mydełko z Bułgarii z olejkiem z róży damasceńskiej - nawet nie wiedziałam, że Bułgaria z tego słynie! Ten zapach (w postaci olejku i wody) jest bardzo ceniony w ajurwedzie, gdyż ma bardzo wiele właściwości zdrowotnych.

W przejściu garncarskim na drzewach wisiały słodkie biało-czarne jabłuszka - poduszeczki z wydrukowanymi wierszami - można było chodzić między nimi i je czytać lub zerwać i wziąć ze sobą! Na większości z nich były wiersze moich ulubionych poetów z czasów licealnych - Pawlikowska-Jasnorzewska, Przerwa-Tetmajer, Leśmian, Norwid. Cudowne uczucie czytać je w takiej formie!


Wieczorem przywiozłam Dominikę do taty do szpitala na masaż.

Dziś wychodząc z pracy zachwyciłam się słońcem i ciepłem (rano było o wiele chłodniej!) i niewyobrażalną siłą odradzającej się przyrody i corocznego zwycięstwa wiosny nad zimą. U nas w pracy w garażu przez całą zimę były przechowywane kłody drewna (pracownik firmy wynajmującej biura chciał sobie przygotować materiał do rzeźbienia). Chyba już nic z tego nie stworzy, gdyż na drewnie pojawiły się takie oto zielone niespodzianki :-) Bez wody, bez światła, bez korzeni! Niesamowite!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz