Wczoraj spotkaliśmy się z Martą podczas śniadania literackiego, którego gościem miał być z jeden z czytających aktorów, ale niestety rozchorował się z powodu czytania na otwartym powietrzu w sobotni wieczór.... Ale i tak było bardzo miło, i śmialiśmy się, że nie potrzebujemy gości specjalnych, gdyż Marta i Rafał mogą robić za celebrytów - Martę nagrywała lokalna telewizja podczas przedświątecznych zakupów, a Rafała TVN24 podczas Europejskiej Nocy Literatury ;-).
Marta podarowała mi cudnie pachnące mydełko z Bułgarii z olejkiem z róży damasceńskiej - nawet nie wiedziałam, że Bułgaria z tego słynie! Ten zapach (w postaci olejku i wody) jest bardzo ceniony w ajurwedzie, gdyż ma bardzo wiele właściwości zdrowotnych.
W przejściu garncarskim na drzewach wisiały słodkie biało-czarne jabłuszka - poduszeczki z wydrukowanymi wierszami - można było chodzić między nimi i je czytać lub zerwać i wziąć ze sobą! Na większości z nich były wiersze moich ulubionych poetów z czasów licealnych - Pawlikowska-Jasnorzewska, Przerwa-Tetmajer, Leśmian, Norwid. Cudowne uczucie czytać je w takiej formie!
Wieczorem przywiozłam Dominikę do taty do szpitala na masaż.
Dziś wychodząc z pracy zachwyciłam się słońcem i ciepłem (rano było o wiele chłodniej!) i niewyobrażalną siłą odradzającej się przyrody i corocznego zwycięstwa wiosny nad zimą. U nas w pracy w garażu przez całą zimę były przechowywane kłody drewna (pracownik firmy wynajmującej biura chciał sobie przygotować materiał do rzeźbienia). Chyba już nic z tego nie stworzy, gdyż na drewnie pojawiły się takie oto zielone niespodzianki :-) Bez wody, bez światła, bez korzeni! Niesamowite!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz