niedziela, 16 kwietnia 2017


Tyle myśli wałęsa mi się po głowie w tym czasie, zbyt dużo, wiem. Nie na darmo według Ajurwedy moja psychiczna konstytucja to częściowo Vata – której żywiołem jest powietrze i przestrzeń. Dlatego mój umysł bardzo często fruwa w odległych przestworzach wyobraźni lub trochę bliżej - w chmurach i widocznym z okna niebie, ale zawsze jest to daleko od ziemi. Trudno jest mi się przez to uziemić, ugruntować, być „tu i teraz”. Mówią, że dobra diagnoza to połowa sukcesu, ale mi to jakoś średnio pomaga. Dodać do tego nadmierną wrażliwość i materiał na depresję gotowy. Moja Vata nie pozwala mi się zakorzenić w teraźniejszości, często chce tylko odlatywać i być tam, gdzie jej nie ma. Jestem tego świadoma i próbuję ją ujarzmić, ale kiedy nie jest tak, jakby się chciało, żeby było, to wtedy nie jest to w ogóle łatwe. Ciężko jest mi też w czasach największego doła po prostu płynąć z tym, co przynosi życie i to akceptować, a to jest chyba sekretem do wewnętrznego spokoju. Wtedy odzywają się też moje niespełnione oczekiwania… Na szczęście po burzy (a raczej, tak jak dzisiaj, ulewnych deszczach z gradem) zawsze przychodzi słońce (i śliczne niebieskie niebo).
W tym szczególnym czasie Wielkanocy czy prasłowiańskich Jarych Godów, który we wszystkich kulturach symbolizuje odradzanie się, nadzieję na lepsze, pokonanie zła, szczególnie obecny jest motyw nadziei. Kilka bliskich mi osób życzyło mi nadziei z okazji tych Świąt. Słucham jednocześnie 21-dniowego programu medytacyjnego Deepaka Chopry i Oprah Winfrey i jego tematem jest nadzieja. W religii chrześcijańskiej jest przecież ona również mocno obecna – tak pięknie się to wszystko pokrywa. Przy okazji dowiedziałam się, że to, co teraz jest bardzo ważnym symbolem wielkanocnym, czyli malowanie jajek, było najważniejszym prasłowiańskim zwyczajem – mającym wnieść do domostw energię i radość życia oraz mających zapewnić urodzaj i powodzenie na cały rozpoczynający się wiosną nowy rok wegetacyjny. Malowanie jajek było też zabronione przez kilka setek lat po przyjęciu chrześcijaństwa przez Polskę, jako zwyczaj pogański, ale jak widać – przyjęło się z powrotem i to z dużym sukcesem J.

Po wiosennym i długo odkładanym sprzątaniu mieszkania, kulinarnych przygotowaniach, śniadaniu z mamą i odwiedzinach w szpitalu miałam chwilę dla siebie. Wzięłam do ręki książkę - reportaże Grzebałkowskiej o roku 1945 i historiach przesiedleńców, osadników, repatriantów, wracających z wojny i rodzin szukających się nawzajem po wojnie. Jak kiedyś zaczytywałam się w tematach wojennych, to teraz nie była to dla mnie zbyt lekka lektura. Na prawdę powinnam czytać coś bardziej radośniejszego. Ale co tam, te historie są niesamowicie wciągające, a podróże, przemieszczanie się, zmiany, itp. to coś bardzo atrakcyjnego dla Vaty;-). Oczywiście emocjonalnie mnie rozwaliły, ale przy nich wszelkie moje obecne problemy to naprawdę jest nic!!! Czekanie trzy tygodnie na stacji pod gołym niebem na transport przesiedleńczy, lub szukanie jakiegoś miejsca do zamieszkania w nowej ojczyźnie, kiedy wszystko było już zajęte to dopiero były tragedie, nie wspominając ucieczki Niemców z Prus Wschodnich, czy powrotu wysiedlonych Warszawian po Powstaniu Warszawskim, gdzie cała lewobrzeżna Warszawa to były tylko gruzy…. Ta lektura zainspirowała mnie do zajrzenia do moich notatek genealogicznych – to też trochę działa jak próba zakorzenienia się mojej fruwającej duszy i umysłu. Przypomniała mi się chyba najstarsza żyjąca krewna – kuzynka mojego dziadka i postanowiłam się z nią spotkać i nagrać jej opowieść o pierwszych latach spędzonych na tych potocznie zwanych Ziemiach Odzyskanych.  Bardzo ciekawi mnie też psychologiczne zjawisko „pamięci rodowej”, dlatego chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej o przeszłości mojej rodziny.

Wyszło słońce i niebo jest znowu niebieskie.

Życzę wszystkim, a przede wszystkim sobie, wiele nadziei, takiej prawdziwej, dzięki której akceptuje się rzeczywistość.
Nadzieja czyni mnie silną i bezpieczną.
Dzięki nadziei nie boję się.
W każdej sytuacji znajduję powód do nadziei.


A tu jeszcze inspiracja od Nicka Vujicica:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz