sobota, 31 marca 2018


Kreta - Dzień 2

W pierwszej kolejności po śniadaniu poszliśmy na plażę (5 minut wolnym spacerkiem), gdzie porobiliśmy sobie dużo zdjęć. Zachwyt na kolorem wody i nieba!





Zjedliśmy lunch w pierwszej lepie wyglądającej i otwartej knajpce i poszliśmy długo głównej ulicą, równoległą do plaży, aby znaleźć cukiernio-piekarnię, w której wypiliśmy kawę „po grecku” z tygielka i gdzie kupiliśmy Zuzi mini-torta urodzinowego (na wpół zmrożonego – taka chyba odmiana grecka;-). Wystarczyło dołożyć 14 świeczek! Zaśpiewaliśmy sto lat. Zuzia była zachwycona tak wspaniałymi 14-tymi urodzinami!

Potem długi i cudny spacer wzdłuż starego portu w Chani, aż do weneckiej latarni morskiej. Zaparkowaliśmy przy samym porcie, najpierw na płatnym parkingu, ale mieliśmy pieniądze tylko na godzinę, choć nikt wokół nie miał wykupionych biletów, i nie wiadomo było, gdzie je kupić, ale znaleźliśmy obok na ulicy wolne bezpłatne miejsce. Promenada rozpoczyna się od Muzeum Morskiego i prowadzi do latarni, wzdłuż wody po dwóch stronach, pięknych łódek i  widoku na śliczne kamieniczki naprzeciw i stary zabytkowy meczet.








Mieliśmy szczęście, bo za chwilę zachodziło słońce i było piękne światło oraz zapierające dech w piersiach kolory… Robiłyśmy pozycje drzewa w tej pięknej scenerii… Miłe Azjatki zrobiły nam piękne wspólne zdjęcie – jedno z nielicznych, które mamy razem jako cała rodzina. Podczas spaceru po Starówce zaszliśmy do zapełnionej ludźmi restauracji, gdzie grana była muzyka na żywo - mieliśmy szczęście, że był wolny stolik. Zjedliśmy pyszne greckie jedzonko :) 
Jadąc do Chani wstąpiliśmy do Lidla, żeby zrobić zakupy. Kupiliśmy pyszną oryginalną fetę, halloumi i oliwki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz