Cudne słońce oraz kalendarz Mindful March z poprzedniego wpisu zmotywowało mnie do wyjścia na spacer do lasu. I nie żałuję! Najpierw szłyśmy z Zuzią bardzo szybkim krokiem, potem oczywiście zwolniłyśmy. Byłam bardzo mile zaskoczona, że było tak ciepło - stojąc zwrócona do słońca czułam ciepło na dłoniach jak w lecie, a wychodząc z domu myślałam, że będzie mróz. Jak powiedział John Muir, szkocko-amerykański przyrodnik: "The clearest way to the Universe is through the forest wilderness" i tak się właśnie tam czułam.
Poza tym, czytałam, gotowałam, prasowałam, obserwowałam jak mój umysł schodzi na manowce i medytowałam. Zobaczyłam przed sobą pięknego białego wilka idącego leśną drogą obrośniętą drzewami po obu stronach, widziałam go do tyłu; to był cudny widok. Potem jeszcze białą płonącą świecę i potem biały piękny tort/ciasto udekorowany malinami i owocami leśnymi. Ta biel była taka jaśniejąca, dostojna, czysta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz