Skończyłam pisać podsumowanie wyprawy do Anglii i Irlandii w jednym wielki skrócie. Wstawiłam z datą powrotu, czyli 11.07 (jeszcze bez zdjęć).
Po powrocie z pracy dostałam zastrzyk energii, którą spożytkowałam na prasowanie i rozmowy z Natalią, wracającą z Warszawy. Muszę uważać co sobie wyobrażam i co myślę, bo zaczyna się to spełniać. Natalia samodzielnie przemierzała Warszawę wzdłuż i wszerz chodząc średnio 15km dziennie, mieszkała sama u naszych znajomych, wracał późno do domu..., więc nie wiem czemu wczoraj przed zaśnięciem miałam wizję, że nie wsiada do pociągu, którym miała jechać do Wrocławia. Rano kontakt, sprawdziłam, czy wstała na czas, potem telefony w związku z zostawieniem klucza (nie było umówionych sąsiadek), 20 min wcześniej na peronie.... I nie wsiadła. Pociąg odjechał z peronu obok na jej oczach.... Na szczęście za dwie godziny był następny :).
Myślałam o Magdzie, której dawno nie widziałam, a przypomniała mi się w poniedziałek podczas rozmowy z Gosią i parę dni wcześniej. Dziś rano, nagle na messengerze wyskakuje wiadomość od Magdy - jest w potrzebie. Nikt mi nie powie, że to tylko zbieg okoliczności....;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz