środa, 18 lipca 2018


Przeczytałam paręnaście stron najnowszej książki Agnieszki Maciąg „Rozmaryn i róże” i zostałam natchniona niesamowicie dobrą energią i radością…. Ta książka to jest cudowny dar! Od pierwszych stron zawiera wskazówki jak nie dać się negatywnym zapędom umysłu i tworzyć swoją własną jasną stronę życia, na przekór wszelkim przeszkodom. Ja szczególnie czytam ją z wielkim upodobaniem, gdyż opisuje też podróż, nie tylko do samej siebie (jak jest w tytule), ale samą podróż w dosłownym tego słowa znaczeniu, a mnie podróżniczce jest to szczególnie bliskie. Przeczytałam swój ostatni opis pobytu na Krecie i mógłby spokojnie „rywalizować” z opisami Agnieszki, nieskromnie mówiąc…. Wiem, że nie o to chodzi, ale znowu moje serce podszepnęło mi, żeby napisać opowieści z naszych podróży i o tych  wszystkich wspaniałych ludziach, których u nas przyjmowaliśmy przez ostatnie 10 lat. Natomiast to co wyróżnia jej słowa, to te piękne wskazówki jak żyć, wplecione pomiędzy sytuacje związane z podróżowaniem. Czytałam te jej słowa co chwilę się wzruszając i czułam takie bardzo przyjemne ciepło w duszy, sercu i ciele.
Ach, ale jeszcze bardziej wzruszyłam się rozmawiając przed chwilą przez telefon z Natalią, która swoje wakacje spędza w…. niemieckiej szkole, a nawet dwóch, bo ma w Niemczech dwie koleżanki, w różnych szkołach. Dzisiaj na przykład spędziła w jednej 10 godzin, bo tyle lekcji mieli tamtejsi uczniowie, w tym półgodzinną przerwę na lunch. Natalka jest wniebowzięta!!! A ja jestem wniebowzięta niesamowitą życzliwością i gościnnością tych nastolatków i ich nauczycieli, którzy ją tam tak dobrze przyjęli i ciągle z nią rozmawiają po niemiecku ;-). Podziwiam moje dziecko, gdyż poziom jej niemieckiego jest niski, ale nie poddaje się i próbuje:D. Wczoraj była na czterech lekcjach psychologii, dziś na niemieckim, matematyce, geografii, chemii, WOSie, francuskim i angielskim. Ma bardzo dużo okazji do ćwiczenia rozumienia ze słuchu :D. Nauczyciele zadają jej pytania i musi coś odpowiedzieć ;-). Podziwiam ją, bo wstaje bardzo wcześnie – tam zaczynają lekcje o 7:45 i cały czas koncentruje się, żeby coś zrozumieć po niemiecku. Jestem tak bardzo wdzięczna za tych wszystkich dobrych ludzi, za te koleżanki, które się  nią opiekują, za ich życzliwych rodziców, za te wspaniałe niezapomniane doświadczenia, które może przeżyć, za możliwość mieszkania w kraju, w którym posługują się językiem, którego ona chce się nauczyć.

W ten sposób buduje się zrozumienie i tolerancję pomiędzy narodami, łamie się stereotypy i mosty. Te parę dni w szkole da tej młodzieży o wiele więcej, jeżeli chodzi o otwarcie się na „innych”, niż jakiekolwiek projekty społeczno-polityczne w celu pojednania niemiecko-polskiego.  
Miałam pisać o wczorajszym niebiańskim koncercie, ale już późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz