Przeczytałam paręnaście stron
najnowszej książki Agnieszki Maciąg „Rozmaryn i róże” i zostałam natchniona
niesamowicie dobrą energią i radością…. Ta książka to jest cudowny dar! Od
pierwszych stron zawiera wskazówki jak nie dać się negatywnym zapędom umysłu i
tworzyć swoją własną jasną stronę życia, na przekór wszelkim przeszkodom. Ja
szczególnie czytam ją z wielkim upodobaniem, gdyż opisuje też podróż, nie tylko
do samej siebie (jak jest w tytule), ale samą podróż w dosłownym tego słowa znaczeniu,
a mnie podróżniczce jest to szczególnie bliskie. Przeczytałam swój ostatni opis
pobytu na Krecie i mógłby spokojnie „rywalizować” z opisami Agnieszki,
nieskromnie mówiąc…. Wiem, że nie o to chodzi, ale znowu moje serce podszepnęło
mi, żeby napisać opowieści z naszych podróży i o tych wszystkich wspaniałych ludziach, których u nas
przyjmowaliśmy przez ostatnie 10 lat. Natomiast to co wyróżnia jej słowa, to te
piękne wskazówki jak żyć, wplecione pomiędzy sytuacje związane z podróżowaniem.
Czytałam te jej słowa co chwilę się wzruszając i czułam takie bardzo przyjemne ciepło w duszy, sercu i ciele.
Ach, ale jeszcze bardziej
wzruszyłam się rozmawiając przed chwilą przez telefon z Natalią, która swoje
wakacje spędza w…. niemieckiej szkole, a nawet dwóch, bo ma w Niemczech dwie
koleżanki, w różnych szkołach. Dzisiaj na przykład spędziła w jednej 10 godzin,
bo tyle lekcji mieli tamtejsi uczniowie, w tym półgodzinną przerwę na lunch.
Natalka jest wniebowzięta!!! A ja jestem wniebowzięta niesamowitą życzliwością
i gościnnością tych nastolatków i ich nauczycieli, którzy ją tam tak dobrze
przyjęli i ciągle z nią rozmawiają po niemiecku ;-). Podziwiam moje dziecko,
gdyż poziom jej niemieckiego jest niski, ale nie poddaje się i próbuje:D.
Wczoraj była na czterech lekcjach psychologii, dziś na niemieckim, matematyce,
geografii, chemii, WOSie, francuskim i angielskim. Ma bardzo dużo okazji do
ćwiczenia rozumienia ze słuchu :D. Nauczyciele zadają jej pytania i musi coś
odpowiedzieć ;-). Podziwiam ją, bo wstaje bardzo wcześnie – tam zaczynają
lekcje o 7:45 i cały czas koncentruje się, żeby coś zrozumieć po niemiecku.
Jestem tak bardzo wdzięczna za tych wszystkich dobrych ludzi, za te koleżanki,
które się nią opiekują, za ich
życzliwych rodziców, za te wspaniałe niezapomniane doświadczenia, które może
przeżyć, za możliwość mieszkania w kraju, w którym posługują się językiem,
którego ona chce się nauczyć.
W ten sposób buduje się
zrozumienie i tolerancję pomiędzy narodami, łamie się stereotypy i mosty. Te
parę dni w szkole da tej młodzieży o wiele więcej, jeżeli chodzi o otwarcie się
na „innych”, niż jakiekolwiek projekty społeczno-polityczne w celu pojednania
niemiecko-polskiego.
Miałam pisać o wczorajszym
niebiańskim koncercie, ale już późno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz