Jestem
zmęczona. Wczoraj po pracy spędziłam kilka godzin w szkole na zebraniu i w
kolejkach do nauczycieli. Jestem psychicznie zmęczona. Nie cierpię tego systemu
edukacji! Tego podejścia nauczycieli, tej całej obecnej sytuacji rekrutacyjnej,
całej tej skostniałej szkoły, obozu nauczyciele kontra obóz rząd, tego
stresowania dzieci i wiecznego na nich narzekania….. Nauczyciel hiszpańskiego żalił mi się, że jeden z uczniów powiedział, że mu złamie rękę. A Zuzia powiedziała, że ten nauczyciel pomalował dziecku twarz pisakiem, bo tamten spał na ławce. Co to w ogóle jest??? Wychowawczyni zaleciła nam
sprawdzenie prac egzaminacyjnych po otrzymaniu wyników. Dlaczego nie można zaufać egzaminatorowi, że dobrze wykonał
swoją pracę? Teraz będę pisać podania, zwalniać się z pracy i sprawdzać sprawdzenie
prac mojego dziecka.
Po
konsultacjach pojechałam na dworzec odebrać Zuzię ze szkolnej wycieczki do
Muzeum Powstania w Warszawie. Wstała wczoraj o 4 rano, żeby na nią pojechać i
po całym dniu wykończona jeszcze powtarzała do ważnego sprawdzianu z matmy,
który pisała dzisiaj. Dzisiaj, po całodniowej wycieczce. Liczba rzeczy, które
ma do zrobienia i nauczenia się na pierwsze dni przyszłego tygodnia to jest coś
wykraczającego poza ludzkie współczucie i równowagę między życiem a pracą. Aby wyjechać z parkingu pod dworcem trzeba
mieć stalowe nerwy. Darmowe jest 30 min, ale w korku stoi się około 15-stu.
Wyjechałyśmy w ostatniej minucie, po czym za chwilę musiałyśmy znowu stanąć w
korku i to na równi pochyłej z dużym nachyleniem. Zawsze w takiej sytuacji
ogarnia mnie dziwny strach, jakbym miała zaraz zlecieć z tej górki. Wczoraj
serce zaczęło mi bić w przyśpieszonym tempie, zjechałam trochę w dół, na
szczęście samochód za mną nie był blisko i za drugim razem się udało. Miałam
już naprawdę wszystkiego dość. Dziś bolała mnie głowa, co zdarza mi się raz na
kilka lat. Przytłacza mnie to, czuję się bezsilna i wkurzona wobec instytucji szkoły,
czuję się jak w powieści „Proces” Kafki.
Chciałabym wykrzesać odpowiednie, neutralne, nastawienie do tego wszystkiego, ale jakoś nie mam siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz