Czas galopuje
jak zwykle, a ja robię wszystko, żeby razem z nim nie galopować. Jednak tego,
że już jest czwartek nie zmienię… ;-)
Dziś są 84-te
urodziny Haśki, Haliny, Poświatowskiej. Wiecznie młodej i pięknej… Bardzo miło
czytać na FB wpisy jej fanów, którzy ją w tym szczególnym dniu tak cudnie wspominają.
Kiedy czytałam jej wiersze to od razu słyszałam w głowie ich muzyczną wersję w
wykonaniu Janusza Radka. Przecudny duet do duchowych uniesień! J
Poszłam na
godzinny spacer do lasu – ach, jak było pięknie! Jutro zaczynam szkolny weekend
i znowu będę dużo siedzieć, więc cieszę się, że udało mi się wyrwać choć na
chwilę. Pachniało nieziemsko, zieleń zachwycała oczy swoją soczystością i
pierwszy raz byłam świadkiem zalotów pary kolorowych sikorek, które tańczyły i
wirowały w powietrzu jak akrobaci J.
To był niesamowity spektakl!
Ten tydzień
był bardzo intensywny, w poniedziałek jak wyszłam rano z domu, to wróciłam przed
północą – mieliśmy ważnych gości z Indii i Irlandii.
We wtorek w
końcu mogłam się rozpakować z naszej podróży majówkowej do Maroka; teraz mam
wrażenie, że to było już tak dawno, gdyż po późnowieczornym powrocie w
niedzielę do domu z samego rana w poniedziałek wpadłam w bardzo intensywny tryb
zadań w pracy i w domu i dopiero dzisiaj tak świadomie zwolniłam. Wolałabym
mieć przynajmniej jeden dzień przerwy między podróżą a powrotem do pracy, tak
aby móc się na spokojnie podelektować wrażeniami, powspominać, pozachwycać się
zdjęciami i przeżyć to jeszcze raz, a potem „zamknąć”J. W niedzielę wieczorem, po
szkole, postaram się opisać tę podróż bardziej szczegółowo. Jak zwykle czuję
niedosyt, choć nie do wszystkich miejsc, które odwiedziliśmy.
Teraz jeszcze
przejrzę notatki sprzed miesiąca i może uda mi się w końcu pójść spać o
normalnej porze J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz