Szczęście nie jest dziełem przypadku, ani darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego siebie
/Erich Fromm/
Po weekendzie spędzonym z dziewczynami z całej Polski i Agnieszką Maciąg czuję się otoczona boską i anielską opieką w tym trudnym czasie i połączona z tymi wszystkimi pięknymi istotami, które tam ze mną były. Do tego cudowne słońce, światło i ciepło oraz przepiękne kolory jesieni i gór. Czułam błogostan, choć później też zmęczenie - wstawałyśmy rano, żeby o 6:30 zacząć "imprezę" jogową z dynamiczną cudną muzyką. Ćwiczenia i ta muzyka budziły nas do życia i wywoływały uśmiech na twarzy. Łączyłyśmy się z mocą miłości, radości, zdrowia, śpiewałyśmy razem uzdrawiające i ochronne mantry i tym sposobem zmieniałyśmy swoje wibracje i wysyłałyśmy tę dobrą energię wszystkim potrzebującym. Płakałyśmy, oczyszczałyśmy się, uzdrawiałyśmy. Była z nami dziewczyna w 9-tym miesiącu ciąży, była dziewczyna, która te warsztaty dostała w prezencie na 18-te urodziny. Były babeczki w każdym wieku, dużo dojrzałych kobiet, większość mających rodziny, dzieci i trochę młodych dziewczyn, były kobiety po nowotworach, wdowy, były matki z córkami.... Przyjechały ze wszystkich stron Polski, z daleka, z Chicago, Norwegii, Londynu. Była dobra, czysta energia....Błogostan i to cudne poczucie, kiedy jest się wśród ludzi, którzy zmieniają świat, tzn. najpierw zmieniają siebie, a potem niosą to światło do swoich rodzin, bliskich, przyjaciół i całej planety. Uczyłyśmy się też refleksologii i aromaterapii oraz robiłyśmy naturalny krem z soku z żyworódki, oleju migdałowego, olejku may chang, lanoliny i wosku pszczelego. Wymieniałyśmy się różnymi poradami dotyczącymi naturalnego leczenia.
W piątek nie wierzyłam, że tam jestem, że siedzę koło Agnieszki, że się przytulamy, że to, o czym się dowiedziałam 2-3 lata, czyli o warsztatach z nią, stało się rzeczywistością, choć wtedy nawet nie śmiałam marzyć, że mogę w nich kiedyś uczestniczyć, ze względów finansowych i logistycznych. Dziękuję wszechświatowi za to, że mi to umożliwił - już któryś raz przekonałam się, że coś czego pragniesz spełnia się prędzej czy później, tzn. zazwyczaj później, dlatego trzeba być bardzo cierpliwym i tego nie oczekiwać, tzn. nie przywiązywać się do rezultatów, czyli do tego, czy to się spełni, czy nie.
W piątek nie wierzyłam, że tam jestem, że siedzę koło Agnieszki, że się przytulamy, że to, o czym się dowiedziałam 2-3 lata, czyli o warsztatach z nią, stało się rzeczywistością, choć wtedy nawet nie śmiałam marzyć, że mogę w nich kiedyś uczestniczyć, ze względów finansowych i logistycznych. Dziękuję wszechświatowi za to, że mi to umożliwił - już któryś raz przekonałam się, że coś czego pragniesz spełnia się prędzej czy później, tzn. zazwyczaj później, dlatego trzeba być bardzo cierpliwym i tego nie oczekiwać, tzn. nie przywiązywać się do rezultatów, czyli do tego, czy to się spełni, czy nie.
Ten warsztat przełożyłam z września, bo tata trafił wtedy na OIOM. Teraz też się zastanawiałam, czy powinnam jechać, ale podskórnie czułam, że bardzo potrzebuję tego światła, rozświetlenia, tych słów, które tam padną, wsparcia w tej trudnej sytuacji, która niedługo nadejdzie. Spytałam się Agnieszki, której tato odszedł na nowotwór, jak sobie poradzić z cierpieniem mojego taty. "Módl się, żebyś mogła to udźwignąć, żeby mama mogła to udźwignąć", a potem jak odpowiedziałam twierdząco na pytanie czy jesteśmy pogodzeni, z tym, że tata odejdzie, to "Módl się za jego spokojne odejście..."
Bardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i ciepło pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń