niedziela, 7 października 2018


Kochając daj wszystko, co masz. A jeśli dałeś już wszystko, to daj jeszcze więcej i zapomnij jaki to sprawia ból, bo kiedy staniesz wobec śmierci będzie się liczyła tylko miłość, ta którą dałeś i ta którą przyjąłeś.

A wszystko inne, osiągnięcia, zmagania, walki, wszystko zniknie z Twej pamięci. Jeżeli kochałeś, to żyć było warto i radość z Tobą pójdzie aż do końca, a jeżeli nie kochałeś to każda śmierć przyjdzie zbyt szybko i będzie zbyt straszna, by przed nią stanąć.

"Życiodajna śmierć" Elizabeth Kuebler-Ross

Tata jest zbyt słaby na życie, zbyt silny na śmierć. Patrzy się w jedno miejsce i nie wiadomo, co widzi. Gdy widzę rany na jego rękach, to płaczę. Płaczę jak wychodzę i w samochodzie. Wiem, że każdy ma swój czas, ale proszę Cię Wielki Duchu, żeby on i inni w takiej sytuacji nie musieli cierpieć. Czuję się wtedy bardzo samotna, moja psychika podsuwa mi obrazy z dzieciństwa, kiedy było dobrze, kiedy był tata... Zastanawiam się, czy ja nie robię z siebie ofiary, niedojrzałego człowieka, małej dziewczynki, gdyż pomimo tego, że umysłem pogodziłam się z nieuniknionym, moje emocje wychodzą na wierzch i czuję się opuszczona. Przeczytałam, że jak umiera ktoś bliski, to tez umiera cząstka nas samych... To straszne widzieć żywego człowieka i wiedzieć, że on już raczej nic nie powie, bo musiałby mieć odłączony tlen i móc samodzielnie oddychać, a na to ma za słabe serce... Nie będzie mógł powiedzieć ani jednego słowa... 

Wielki Duchu, którego głos słyszę w szmerze wiatru,
którego oddech daje życie wszystkiemu na świecie,
wysłuchaj mnie. 
Jestem mały i słaby,
potrzeba mi twej Siły i Mądrości 
Pozwól mi przebywać w pięknie i spraw,
aby moje oczy zawsze spostrzegały 
czerwone i purpurowe zachody słońca.
Spraw, aby moje ręce uszanowały rzeczy, 
które Ty stworzyłeś
i aby moje uszy stały się wrażliwe 
na odbiór Twego głosu. 
Daj mi mądrość,
abym zrozumiał wszystko,
czego nauczyłeś mój lud.
Pozwól mi się nauczyć lekcji,
które ukryłeś w każdym listku i kamieniu. 
Szukam mocy nie po to, 
aby stać się większym od mego przyjaciela,
lecz aby walczyć z moim największym wrogiem
samym sobą. 
Uczyń tak, abym zawsze był gotowy do przyjścia do Ciebie
z czystymi rękami i otwartymi oczami.
W końcu mojej drogi, kiedy życie we mnie zgaśnie,
tak jak zanikający zachód słońca,
niech mój duch stanie przed Tobą 
bez lęku i wstydu. 
O Panie, spraw,
aby w dniu dzisiejszym serce moje
wypełnione było wdzięcznością za dary, 
jakie mi raczyłeś zesłać. 
/Modlitwa anonimowego Indianina/

Moi darem w ten weekend były cudowne zajęcia z rozwoju osobistego prowadzonego przez wspaniałych ludzi z wielkim doświadczeniem życiowym oraz imponującą wiedzą i wykształceniem, a jednocześnie z pięknym i ciepłym sercem. Jestem wdzięczna, że mam możliwość uczenia się od nich i przebywania z nimi. To co mówią tak bardzo ze mną rezonuje i jest bardzo ciekawe. Jestem wdzięczna, że mam te dary "rzut beretem" od domu, gdy inni przyjeżdżają z całej Polski, a nawet zza jej granicy, żeby móc być lepszą wersją siebie i dzięki temu pomagać też innym. Dziękuję mojej firmie, że mi zasponsorowała pierwszy semestr Szkoły Trenerów Rozwoju Osobistego. Jest mi tam bardzo dobrze - duchowo, emocjonalnie, intelektualnie, tylko może trochę mniej cieleśnie, (całodniowe siedzenie "w ławce"). Ale nic to! ;-) W przerwie wyszłam na piękne słońce i na spacer pomiędzy pobliskimi działkami. Było jak w lecie! Było przepięknie! Natalka się cieszyła, że to jej pierwsze urodziny, kiedy jest tak ciepło!!! Świętowała trzy dni - z przyjaciółmi i z nami :-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz