środa, 19 września 2018


Jest taka piękna letnia pogoda! Staram się wyjść do lasu codziennie, żeby choć przez chwilę  "uziemić" się, zachwycić drzewami, powietrzem, ciepłem, poprzytulać się do drzew, naładować się zieloną energią natury... Przyjeżdżam ostatnio do domu zazwyczaj krótko przed zachodem słońca (po pracy i wizycie w szpitalu), więc śpieszę się bardzo, żeby jeszcze zobaczyć te cuda w świetle dziennym. Dzisiaj już nie zdążyłam, ale wyszłam chociaż wyrzucić śmieci, żeby poodychać tym ciepłym wieczorem...

Wczoraj było mi ciężko na duszy... Jeszcze Zuzia nie dojechała do mnie na czas, bo była awaria tramwajów i zgubiła się w miejscu, w którym była pierwszy raz w życiu, ale idąc za tłumem w końcu znalazła drogę (ale na tańce niestety się spóźniła); Natka też miała ciężki dzień... Ale nie odpuściłam sobie półgodzinnej przejażdżki rowerem po lesie, a potem zumby (na szczęście było w miarę "lajtowo"). Gdy tylko przestałam jeść po ajurwedyjsku, waga się (trochę) podniosła.

Dzisiaj tatuś spał spokojnie, kiedy przyszłam i wyglądał tak, jakby zaraz miał się obudzić po zdrowym śnie i wstać. Mówiłam mu do ucha słowa podziękowania za całe życie, za to co mi dał, za to jak mnie wychował, za to czego mnie nauczył, za to co mi wyjaśniał i pokazał... To było  w pewnym sensie pożegnanie, a potem trzymałam ręce na jego sercu i głowie i wysyłałam mu reiki. Ruszał się, głębiej oddychał, serce biło mocniej - reagował. W sumie to przecież nieraz jego stan się pogarszał i wychodził z tego! Nadzieja umiera ostatnia...

Kupiłam za grosze "Szczęście - poradnik dla pesymistów". Według autora i wielu osób, z którymi rozmawiał lub o których filozofii czytał - szczęście to "zaakceptowanie własnej bezbronności, czerpanie radości z niepewności, odpuszczenie sobie pozytywnego myślenia, oswajanie porażek, a nawet nauka doceniania śmierci. (...) Aby być autentycznie szczęśliwym, musimy tak naprawdę być gotowi, by doświadczać więcej negatywnych emocji  - lub, w zupełnej ostateczności, by przestać tak zaciekle przed nimi uciekać." Czyli akceptować to, co przynosi los, nie walczyć z czymś, na co nie mamy wpływu...

Dziękuję Wam, Beatko, Marto i Asiu za podtrzymywanie mnie na duchu. Jesteście bardzo mądrymi i pięknymi duszami :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz