Dzisiaj jest międzynarodowy dzień
szczęścia, a za pół godziny zacznie się wiosna. Dziś byłam na konferencji o
Wellbeingu, potem na zebraniu u Zuzi w szkole; po mieście jeździłam tramwajami,
zmarzłam i do domu dotarłam o 19:00 głodna i „przebodźcowana” (jak to kiedyś
określił jeden z kandydatów po rozmowach kwalifikacyjnych). Pod koniec konferencji
skorzystałam z cudownego zabiegu relaksacyjnego na specjalnym prawdziwie „odlotowym”
fotelu masującym jak fizjoterapeuta, na którym siedzi się ze specjalnymi
słuchawkami i okularami. To było coś pięknego, prawie że „odlot” :-D. Szkoda,
że nie mam takiego fotela na co dzień – dzięki częstotliwości różnych fal można
się na nim wprowadzać w odpowiedni stan – relaksu, gotowości do nauki,
zapamiętywania, pobudzenia, dobrego snu, itp. Jedna z prelegentek, pracująca dla Discovery i TVN opowiadała o tematach bardzo mi bliskich - o zarządzaniu swoją energią, o chińskiej gimnastyce Chi kung, oddychaniu, itp. Było tez dużo o medytacji. Niesamowite jak te alternatywne tematy wchodzą do biznesu.
W ramach swojego własnego
wellbeingu wzięłam gorącą kąpiel, do której planowałam wsypać dużo soli Epsom
(relaks mięśni i profilaktyka przeciwko przeziębieniom, a zmarzłam wracając do
domu!, ale niestety moje przebodźcowanie spowodowało, że suma summarum, po
długim odpakowywaniu wiadra z solą, zapomniałam ją dorzucić… To już chyba czas
na sen…. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz