To był bardzo męczący tydzień –
rozmawiałam z siedmioma kandydatami do pracy, wdrażałam dwóch nowych
pracowników, wysłałam dwie oferty pracy plus bieżące sprawy…, weekend też pełen
wrażeń, odwiedził nas Ian z Anglii, wczoraj wzięliśmy go na rodzinne
urodzino-imieniny mamy, gdzie mógł się napić wódki z moim wujkiem ;-), a
dzisiaj byliśmy w Lubiążu, gdzie zachwycił się wielkością i potęgą klasztoru
cysterskiego, oraz (razem z nami) tym, że duża część elewacji została odnowiona!
Wygląda przepięknie!!! Zjedliśmy lunch w karczmie i pojechaliśmy zobaczyć wspaniałe
budynki zabytkowego szpitala psychiatrycznego (jaka szkoda, że większość z nich
niszczeje…), a potem w okolicy odkryliśmy stary młyn i dom przysłupowy łużycki
(szok!) – myśleliśmy, że takie domy są na pograniczu polsko-niemieckim w
okolicy Zgorzelca, a tu taka niespodzianka J.
Odkryliśmy też malowniczo położoną nową ścieżkę rowerową prowadzącą stamtąd do
Wołowa, zbudowaną w miejscu trasy dawnej kolejki wąskotorowej. Na pewno wrócimy
tam z rowerami, kiedy będzie cieplej. Znaleźliśmy też piękne miejsce, które
niedługo będzie nasze – moja mapa marzeń zaczyna się spełniać! J
Zbliża się wiosna! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz