niedziela, 28 czerwca 2020


Tak sobie myślę i mam wielką nadzieję, że konkretna zmiana, która przyniesie normalność, nastąpi dopiero, kiedy mądra młodzież mądrych rodziców osiągnie wiek wyborczy i wkroczy w dorosłość, kiedy do urn przyjdzie całkiem inne pokolenie od swoich obecnych dziadków. Ci, którzy są „przyszłością i kwiatem narodu”, którzy zwiedzili trochę świata, mają wśród znajomych ludzi LGBT (a z tego, co słyszę od swoich córek, to takich osób jest dość dużo), którzy są proaktywni, otwarci, kreatywni, mądrzy i pełni pomysłów na życie. Tacy jak koleżanki i koledzy Natalii, których miałam okazję poznać na jej 18-tce i na imprezie pomaturalnej, którą robiła w tym tygodniu. Mam nadzieję, że tych sensownie myślących będzie w kolejnych rocznikach coraz więcej i że to oni będą tą zmianą. Jestem dumna z moich dziewczyn, że są tak bardzo zaangażowane w te wybory i żałuję, że Zuzia nie może jeszcze głosować, bo jest świetnie zorientowana w partiach, opcjach, kandydatach, itp. i „przeżywa” wszelkie nowe wiadomość na ten temat, a teraz wyniki exit polls. Jak to powiedziała Agnieszka Maciąg – ludzkość musi swoje przerobić i to jeszcze może trochę potrwać. Ale powoli, powoli…woda będzie drążyć skałę, aż się doczekamy. A najlepiej gdyby to już było w drugiej turze!

Żaby grają swój bardzo głośny koncert, komary kąsają, warzywka w ogródku rosną, koty śpią już drugą noc w nowym, docelowym miejscu ;-), a ja cały weekend na nogach. Dzisiaj głosowanie z mamą, potem kawa i pyszna pizza (wegańska!) w Tutti Santi, w międzyczasie trochę jogi, cat-sitting, pieczenie chlebka bezglutenowego, robienie pesto z liści marchewek (a młode korzonki jakie przepyszne i chrupiące!) i prace ogrodowe. Obfitość wielka w ogródku, pomidorów coraz więcej na krzakach, okra już się uśmiecha kilkoma listkami, niedawno posadzone niebieskie fasolki również, cukinie przyciągają wzrok swoimi pomarańczowymi kwiatami i cudnymi mini owocami, ogórki rosną na potęgę, groszek cukrowy to już w ogóle olbrzym (a jaki smaczny duszony w maśle klarowanym!), strączki bobu coraz większe, sałaty wspaniałe, szczypiorek jeszcze lepszy, a czereśnie mięsiste i pyszne. Nie ma kiedy tego przerabiać!

Wczoraj wyrwałam się do Trzebnicy na spotkanie od serca (Heart talk) organizowanego przez Martę z mojej szkoły trenerów w klimatycznym miejscu ArtKawiarni. Łącznie było sześć dziewczyn i rozmawiałyśmy o szczęściu. Dobrze jest zatrzymać się i przypomnieć sobie, co jest ważne. W tej upalnej pogodzie i nieznanym wcześniej miejscu, czułam się trochę jak na wakacjach, a jeszcze ta piękna nowa droga S5! A w międzyczasie zakupy, cat-sitting i poszerzanie wiedzy z aromaterapii :). Czekam na urlop, żeby w końcu posiedzieć spokojnie w hamaku! Właśnie mi się przypomniało, że miałam przecież jeszcze odrobić zadanie z włoskiego na jutro! 😅

Zdjęcia wrzucę jutro, bo już bardzo późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz