czwartek, 16 kwietnia 2020


Image
Wzięłam trzy dni urlopu i próbuję pisać pracę dyplomową do mojej szkoły trenerów. Napisałam dopiero niecałe trzy strony z trzydziestu i jestem bardzo ciekawa, czy zdążę do majówki. Nie wiem też, czy będę miała czym zapełnić te trzydzieści stron. W międzyczasie ćwiczę włoską gramatykę – uwielbiam te język i co wtorek mam lekcje online (obejrzałam też w ramach praktyki cztery wspaniałe współczesne włoskie filmy), ćwiczę rano o 6:00 jogę, oczyszczam się po ajurwedyjsku oraz sieję warzywka w naszym nowym ogródku warzywnym. 

W końcu udało nam się pozbyć ogromnego basenu, którego nikt nie używał i mamy tam miejsce na warzywa. Jak już zabrali ten basen to ekspresowo udało nam się zamówić ziemię, Rafał migiem zebrał wierzchnią warstwę piasku, przekopał starą, nasypał nową i ponownie przekopał (łącznie z ziemią do drzewek było to 28 ton!). Całą wczesną młodość i później broniłam się od pracy związanej z uprawą warzyw – pamiętam jak by to było wczoraj te często wizyty na działce, zrywanie, przerabianie, itp. i moją niechęć do tego. I teraz to do mnie wróciło! Niestety nie odziedziczyłam w genach od mamy całej tej ogrodniczej wiedzy, więc zobaczymy co z tego wyrośnie ;-). Dobrze, że Rafał ma jako takie pojęcie :D. Nakupiłam wszelakich nasion, o wiele za dużo, po kilka odmian tego samego, no i grzebię się w ziemi! Ku mojemu zdziwieniu bardzo mi się to podoba i czuję się tak, jakbym to już wcześniej robiła i to nie z przymusu, gdyż odczuwam to bardzo pozytywnie. Czuję trudne do opisania połączenie.  Uwielbiam też sprawdzać jak rosną krzewy, które są w ogrodzie, uwielbiam patrzeć na wychodzące i rosnące liście. To jest niesamowite, to odradzanie się po zimie, ten cykl życia, to połączenie z czymś większym, ta soczysta zieleń nowych listków! Lubczyk urósł już tak błyskawicznie, że mogę go już ścinać i suszyć lub mrozić na przyszłość. Kto chce? Trzmielina również powala intensywną zielonością, aż nią błyszczy i rośnie jak szalona. Nocny mróz ściął dwie najpiękniejsze hortensje, u których najwcześniej pojawiły się liście, i z których tak bardzo się cieszyłam i które tak niesamowicie szybko rosły. Mam nadzieję, że odbiją, na dole już wychodzą całkiem nowe pędy J.

Tak to się żyje sielsko anielsko na tej cudnej wsi, lub raczej mam wrażenie, że w osadzie typu Bullerbyn, bo życie u sąsiadów z prawej i lewej stało się całym naszym zewnętrznym życiem. Wdzięczność wielka, za to, że są oni sympatyczni. Wdzięczność za ten czas powrotu do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz