Wzięłam trzy dni urlopu i próbuję
pisać pracę dyplomową do mojej szkoły trenerów. Napisałam dopiero niecałe trzy
strony z trzydziestu i jestem bardzo ciekawa, czy zdążę do majówki. Nie wiem
też, czy będę miała czym zapełnić te trzydzieści stron. W międzyczasie ćwiczę
włoską gramatykę – uwielbiam te język i co wtorek mam lekcje online (obejrzałam
też w ramach praktyki cztery wspaniałe współczesne włoskie filmy), ćwiczę rano o 6:00 jogę, oczyszczam się po ajurwedyjsku oraz sieję
warzywka w naszym nowym ogródku warzywnym.
W końcu udało nam się pozbyć
ogromnego basenu, którego nikt nie używał i mamy tam miejsce na warzywa. Jak
już zabrali ten basen to ekspresowo udało nam się zamówić ziemię, Rafał migiem zebrał
wierzchnią warstwę piasku, przekopał starą, nasypał nową i ponownie przekopał
(łącznie z ziemią do drzewek było to 28 ton!). Całą wczesną młodość i później
broniłam się od pracy związanej z uprawą warzyw – pamiętam jak by to było
wczoraj te często wizyty na działce, zrywanie, przerabianie, itp. i moją
niechęć do tego. I teraz to do mnie wróciło! Niestety nie odziedziczyłam w
genach od mamy całej tej ogrodniczej wiedzy, więc zobaczymy co z tego wyrośnie
;-). Dobrze, że Rafał ma jako takie pojęcie :D. Nakupiłam wszelakich nasion, o
wiele za dużo, po kilka odmian tego samego, no i grzebię się w ziemi! Ku mojemu
zdziwieniu bardzo mi się to podoba i czuję się tak, jakbym to już wcześniej
robiła i to nie z przymusu, gdyż odczuwam to bardzo pozytywnie. Czuję trudne do
opisania połączenie. Uwielbiam też sprawdzać
jak rosną krzewy, które są w ogrodzie, uwielbiam patrzeć na wychodzące i
rosnące liście. To jest niesamowite, to odradzanie się po zimie, ten cykl
życia, to połączenie z czymś większym, ta soczysta zieleń nowych listków! Lubczyk
urósł już tak błyskawicznie, że mogę go już ścinać i suszyć lub mrozić na
przyszłość. Kto chce? Trzmielina również powala intensywną zielonością, aż nią
błyszczy i rośnie jak szalona. Nocny mróz ściął dwie najpiękniejsze hortensje,
u których najwcześniej pojawiły się liście, i z których tak bardzo się
cieszyłam i które tak niesamowicie szybko rosły. Mam nadzieję, że odbiją, na
dole już wychodzą całkiem nowe pędy J.
Tak to się żyje sielsko anielsko
na tej cudnej wsi, lub raczej mam wrażenie, że w osadzie typu Bullerbyn, bo
życie u sąsiadów z prawej i lewej stało się całym naszym zewnętrznym życiem.
Wdzięczność wielka, za to, że są oni sympatyczni. Wdzięczność za ten czas
powrotu do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz