wtorek, 3 marca 2020


Będąc znowu poza domem w weekend, całkiem już straciłam rachubę jaki jest dzień i jaki miesiąc i że już marzec, mój szczególny urodzinowy miesiąc :). Choć codziennie staram się żyć, jakby były urodziny i doceniać wszystkie cudne momenty! Nie zawsze się to udaje, bo spadki energii fizycznej lub/i nastroju lub czasem chce się po prostu mieć święty spokój i nic nie robić.

W ten weekend pojechaliśmy do Niemiec odebrać N. z jej miesięcznego kursu językowego. Moje marzenie zostało zrealizowane..., ale przez moją córkę ;-). Ja za to byłam pozytywnie zaskoczona, że po długiej przerwie niemówienia po niemiecku wszystko do mnie wróciło i nawet kleciłam ładne zdania w tym języku ;-). A dla odmiany, na fali zachwytu językiem włoskim zapisałam się na kurs tego właśnie języka i w tamtym tygodniu już miałam pierwsze zajęcia. To jest niesamowite, jak to czego nauczyłam się za młodu siedzi w mojej głowie i ma się dobrze :).

W Niemczech było cudownie, świeciło słońce, na zmianę z deszczem i nawet była wielka ulewa, która złapała nas, kiedy szliśmy wieczorem do przytulnej kawiarni w parku na małe co nieco. Dżinsy oblepiły mnie jak rajstopy, zrobiły się ciężkie i zimne, buty przemokły, ale przecież nie jestem z cukru. Świadomie blokowałam narzekanie w mojej głowie ;-). Siedzieliśmy też w ogrodzie w słońcu, podziwialiśmy dzikie krokusy i pszczoły (!) i głośno śpiewające ptaki, które przylatywały do jedzonek zawieszonych na drzewach (oprócz mnóstwa sikorek był nawet dzięcioł!). Pyszne jedzenie, uśmiechnięci ludzie i słońce - niczego więcej nie trzeba!

W zeszłym tygodniu dorwałam się znowu do następnych trzech książek Ligockiej - jak ją się zacznie czytać, to nie można się w ogóle oderwać! Koronawirus w świetle jej przeżyć i przeżyć jej rodziny z czasów wojny i potem to naprawdę nic. O tych przeżyciach pisze z wielką lekkością, przeplata je z teraźniejszością, i zawsze z odpowiednią puentą. Są to krótkie felietony, ale bardzo poruszają.

A wczoraj świętowaliśmy u mamy jej imieniny, z ciociami i wujkiem. Drugie imieniny bez taty...

Dzisiaj dyrektor szkoły trenerów, w której już niedługo kończę edukację, przysłał informacje jak podnieść swoją odporność w obecnej sytuacji. Zacytuję tu fragment o żywieniu, bo to bardzo pokrywa się z ajurwedą i ogólnie jest mądre.

"Jak się chronić, czyli jak wzmacniać swoją odporność:

- nie przemęczać organizmu
- pić dużo gorącej wody – najlepiej z imbirem, cynamonem, goździkami
- dużo spać najlepiej w porze  22-ga 6 rano, (min 8 godz.)  40% naszej odporności buduje sen w odpowiednim czasie
- ćwiczyć – Joga, Tai Chi, Qi gong - codziennie!
- jeść potrawy ciepłe i rozgrzewające (uwzględniając szczególnie: czosnek, cebulę, imbir, kurkumę...)
- ograniczyć surowe produkty CAŁKOWICIE!

Właściwa profilaktyka i budowanie odporności to jedzenie odżywczych posiłków oraz pokarmów i napojów wyłącznie gotowanych, duszonych, blanszowanych - wyłącznie ciepłych. Surówki i zimne napoje i pokarmy są zakazane! Nie należy się przejadać (maksymalne wypełnienie żołądka
to 70 ). Jeśli jesteśmy przejedzeni to powstaje w organizmie wilgoć - czyli znowu ułatwiamy infekcję. W celu ochrony przed budowaniem wilgoci i śluzu w organizmie należy zaprzestać jedzenia produktów mlecznych np. mleko, jogurty, sery itp. (choć masło może być w rozsądnych ilościach), węglowodanów (szczególnie cukier, ale również znacząco ograniczyć produkty mączne itp.).  Z owoców najlepsze są gruszki, śliwki, morele, ale i jabłka - wskazane jest spożywanie ich w formie ciepłych kompotów lub inaczej, byle na ciepło. Dobre są również suszone owoce np. do kompotów i różne orzechy i nasiona (najlepiej podprażone). Powinny być 3 posiłki dziennie: śniadanie jako główny (!) posiłek, między godz. 7-9, natomiast kolacja lekka, przed godz. 18 - też ciepła; najlepiej zupa. 

Na pewno nie jest dobrą profilaktyką zażywanie witaminy C, bo ma ona bardzo wychładzający charakter, a choroba COVID-19 jest typowym atakiem zewnętrznego Zimna i Wilgoci na system Płuc (wg wzorca patologii medycyny chińskiej). Tak więc witamina C, zwłaszcza syntetyczna, dodatkowo może pogorszyć sytuację i w tym przypadku wręcz ułatwić zakażenie. 

Warto okadzać pomieszczenia moksą (wata lub cygara z Artemisia argyi) przynajmniej raz dziennie, choć może też być nasza szałwia. W chińskich szpitalach  wszędzie żarzy się moksa jako profilaktyczny dym oczyszczający przestrzeń szpitali. 

Wskazany jest ruch: ćwiczenia, Tai Chi, Qi gong, Yoga, bo poruszają Qi i krew oraz wzmacniają organizm i również wpływają na budowanie odporności, (siłownia, szczególnie wyczerpujące ćwiczenia nie są zalecane!). Warto otwierać płuca umiejętnie oddychając - byle nie smogiem. 

Ważne, by chodzić spać wcześnie – optymalny czas to godz. 21:00; nie później niż o godz. 22:00. Sen przed północą najlepiej regeneruje narządy wewnętrzne i odbudowuje Krew (Xue), dzięki czemu organizm jest znacznie oporniejszy.

W domu, w pracy:

- co parę godzin wietrzyć całe mieszkanie czy biuro 
- unikać zimnych i wilgotnych pomieszczeń – najlepsze warunki do osiedlania się wirusa
- utrzymywać ciepło w mieszkaniu / pracy (20-22 stopni Celsjusza)
- wyłączyć klimatyzację szczególnie jeżeli mamy łączoną z innymi pomieszczeniami.

Panika jest zła, natomiast ignorancja jest jeszcze gorsza."
W związku z powyższymi zaleceniami idę właśnie spać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz