Tak bardzo fascynuje mnie życie i
jego przeżywanie, że nie mogłam się powstrzymać od nabycia książki Jeffa
Fostera pt. „Tak! Kochaj to co jest… Całkowite otwarcie się na ból i radość
życia”. Autora znam z jego cytatów na FB, które bardzo ze mną rezonują. Książka
dotarła w czwartek, akurat na te wolne dni. Teksty w niej zawarte napisane są
pięknym językiem, pełnym miłości do człowieka i jego obecnej sytuacji. Bardzo
życzliwie i ciepło przekonywują go do całkowitego zaakceptowania sytuacji w
jakiej jest „tu i teraz”, bez konieczności ciągłego rozwoju, szukania
oświecenia, walki, itp… Słowa Fostera są czystą apoteozą życia przez duże „Ż”.
Sprawiają, że się uśmiechasz i oddychasz z ulgą myśląc: „jestem w domu…nigdzie
dalej nie muszę iść, tu jest dobrze…” Chciałabym przepisać tu całą książkę, bo
wszystko wydaje tak bardzo trafne i potrzebne, i tak cudnie otula człowieka.
„Właśnie tu i właśnie teraz, w tej chwili, nie musisz wymyślać reszty
swojego życia, bez względu na to, co kto mówi. W tym momencie nie potrzebujesz
żadnych odpowiedzi. One nadejdą, z czasem…., albo i nie…albo być może
niepotrzebne pytania odpadną. Nie ma pośpiechu. Życie nigdzie się nie śpieszy.
Bądź jak pory roku. Zima nie stara się być latem. Wiośnie nie śpieszy się do
jesieni. Trawa rośnie w swoim własnym rytmie. Nawet deszcz nie pędzi na ziemię
(…)”
Potrzebna mi ta akceptacji życia,
szczególnie akceptacja zeszłotygodniowej zmiany czasu. Brak mi światła
dziennego, kiedy wracam do domu po pracy i chciałabym odpocząć w ogrodzie, tzn.
w ogóle go zobaczyć! Brak mi tego światła na zabawy podwórkowe z Kicią, brak mi
życiodajnej siły słońca! Budzę się wczesnym rankiem, według starego czasu, a wieczorem
zasypiam na kanapie jakby mi ktoś „urwał film”. Ćwiczę energetyczne ćwiczenia w
domu, codziennie staram się śpiewać mantry, chodzę na zumbę i jogę (po której
jestem osłabiona zakwasami, bo miałam długą przerwę).
W pracy rozmawiam z wieloma
kandydatami, szukam m.in. asystenta i każda historia ludzka, której wysłuchuję,
jest ciekawsza niż niejedna telenowela, których wprawdzie nie oglądam, ale
wiem, że potrafią być wciągające. Musze wybrać jedną osobę – będzie trudno…
Zrobiłam bananowy chlebek z
lnianym siemieniem - pachnie cudnie, zapaliłam wszędzie świeczki – migoczą bajecznie,
włączyłam dyfuzor z olejkami eterycznymi… Kwiaty w donicach, które cztery miesiące
stały na tarasie przywędrowały do jadalni, są duże i zielone i sprawiły, że wnętrze
jest przytulniejsze i radosne J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz