niedziela, 3 listopada 2019



Tak bardzo fascynuje mnie życie i jego przeżywanie, że nie mogłam się powstrzymać od nabycia książki Jeffa Fostera pt. „Tak! Kochaj to co jest… Całkowite otwarcie się na ból i radość życia”. Autora znam z jego cytatów na FB, które bardzo ze mną rezonują. Książka dotarła w czwartek, akurat na te wolne dni. Teksty w niej zawarte napisane są pięknym językiem, pełnym miłości do człowieka i jego obecnej sytuacji. Bardzo życzliwie i ciepło przekonywują go do całkowitego zaakceptowania sytuacji w jakiej jest „tu i teraz”, bez konieczności ciągłego rozwoju, szukania oświecenia, walki, itp… Słowa Fostera są czystą apoteozą życia przez duże „Ż”. Sprawiają, że się uśmiechasz i oddychasz z ulgą myśląc: „jestem w domu…nigdzie dalej nie muszę iść, tu jest dobrze…” Chciałabym przepisać tu całą książkę, bo wszystko wydaje tak bardzo trafne i potrzebne, i tak cudnie otula człowieka.

„Właśnie tu i właśnie teraz, w tej chwili, nie musisz wymyślać reszty swojego życia, bez względu na to, co kto mówi. W tym momencie nie potrzebujesz żadnych odpowiedzi. One nadejdą, z czasem…., albo i nie…albo być może niepotrzebne pytania odpadną. Nie ma pośpiechu. Życie nigdzie się nie śpieszy. Bądź jak pory roku. Zima nie stara się być latem. Wiośnie nie śpieszy się do jesieni. Trawa rośnie w swoim własnym rytmie. Nawet deszcz nie pędzi na ziemię (…)”
„Lekcje umierania” mówią o towarzyszeniu umierającemu jako wielkim przywileju. Są rozdziały o związkach, o marzeniach, o chorobie, o samotności, o zmianie, odpoczynku, o rozpaczy, stracie, o tym, gdy wszystko idzie źle; w jednym wielkim skrócie – o tym, jak powiedzieć Życiu TAK; są cudowne wiersze i listy pełne miłości, w których autor zwraca się do czytelnika „Przyjacielu”. Bardzo wzruszające i poruszające są jego słowa. Polecam te przepiękną książkę, napisaną w taki sposób, w jaki mówiłaby do Ciebie ukochana osoba w głęboko intymnej relacji.
Potrzebna mi ta akceptacji życia, szczególnie akceptacja zeszłotygodniowej zmiany czasu. Brak mi światła dziennego, kiedy wracam do domu po pracy i chciałabym odpocząć w ogrodzie, tzn. w ogóle go zobaczyć! Brak mi tego światła na zabawy podwórkowe z Kicią, brak mi życiodajnej siły słońca! Budzę się wczesnym rankiem, według starego czasu, a wieczorem zasypiam na kanapie jakby mi ktoś „urwał film”. Ćwiczę energetyczne ćwiczenia w domu, codziennie staram się śpiewać mantry, chodzę na zumbę i jogę (po której jestem osłabiona zakwasami, bo miałam długą przerwę).
W pracy rozmawiam z wieloma kandydatami, szukam m.in. asystenta i każda historia ludzka, której wysłuchuję, jest ciekawsza niż niejedna telenowela, których wprawdzie nie oglądam, ale wiem, że potrafią być wciągające. Musze wybrać jedną osobę – będzie trudno…

Zrobiłam bananowy chlebek z lnianym siemieniem - pachnie cudnie, zapaliłam wszędzie świeczki – migoczą bajecznie, włączyłam dyfuzor z olejkami eterycznymi… Kwiaty w donicach, które cztery miesiące stały na tarasie przywędrowały do jadalni, są duże i zielone i sprawiły, że wnętrze jest przytulniejsze i radosne J.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz