niedziela, 10 października 2021

 Czas pożegnać się z latem już na dobre… Nie mogłam uwierzyć dzisiaj rano, że na trawie widzę szron. Potem na przejażdżce rowerem przez pola i las też to poczułam, ale na szczęście słońce mocno świeciło. 

Wczoraj ręce pachniały mi miętą, bazylią, majerankiem, kiedy przygotowywałam je do suszenia :). Wcześniej zanurzałam twarz w tych ziołach, nagrzanych słońcem i było bosko… 


Ścięłam przecudne kolorowe koleusy, wzięłam do domu i spróbuję je rozmnożyć, zerowej temperatury niestety nie przeżyją…. Tak mi było szkoda ścinać rośliny, wiele jeszcze kwitło, rosło, przylatywały do nich trzmiele, pszczoły i inne owady, ale zostawiłam dla nich obficie kwitnącą lawendę - naprawdę trudno uwierzyć, że w nocy dzisiaj będzie zero stopni :(((. Róże i pelargonie kwitną jak szalone, ogórki wciąż rosną, pomidory czerwienieją… Zerwałam je wczoraj, małe cukinki, które już nie dorosną, resztę fasolki, dynie, kwiaty dyni, szczypiorek, słoneczniki, papryki; zostały jeszcze tylko w ziemi buraki i marchewki…. Przez cztery ostatnie miesiące nie kupowaliśmy żadnych warzyw, wszystko było z własnej uprawy i tak bardzo jak jestem za to wdzięczna, to smutno mi, że to już się kończy... Zostaną przetwory w słoikach, moje pierwsze ever - kiszone i  marynowane cukinie i ogórki, przecier pomidorowy, keczup cukiniowy i marmolada z pomidorów :-). To była bardzo pracowita wiosna i lato, a teraz trzeba się przygotować psychicznie do jesieni… Wrzosy już wsadzone w ziemię, dziś posadziłam je też do skrzynek na tarasie, żeby rozchmurzały jesienną pluchę. W tym roku stosuję terapię kolorem ;-). Przez to że ostatnio było tak długo ciepło, cały czas miałam wrażenie, że to jeszcze wrzesień, tak bardzo zatrzymywałam lato... 







Wraz z latem odchodzi spokój w pracy, gdzie szykuje się dużo zmian, które mi się nie podobają. Myślałam, że zostanę tam w spokoju do emerytury ;-), ale chyba znowu czeka mnie rewolucja…


Natalia skończyłą okrągłe urodziny - to następna rzecz, w którą trudno mi uwierzyć, i dzisiaj z tej okazji była rodzina na obiedzie. 

A na mieście demonstracje wsparcia dla Unii Europejskiej. Gdyby nie FB, to nawet bym nie wiedziała, co się dzieje poza pracą, w której spędzam średnio 10-11 godzin i poza ogrodem, w którym spędzam resztki pozostałego czasu i gdzie dochodzę do jako takiej równowagi po pracy.


2 komentarze: