Ostatniej nocy śnił mi się Tata.
Może to po wczorajszej wizycie na cmentarzu, a może to Jego dusza zeszła na ziemię w tę szczególną noc “Dziadów”? Przez te trzy lata Tato śnił mi się dwa razy. No i teraz. Było to przed jakimś wydarzeniem, szłam do mamy, która na mnie czekała, żeby na nie zdążyć. Nagle, schodząc po schodach, obok mnie na stopniu powyżej zobaczyłam nagle Tatę, chyba nawet mnie dotknął w ramię, chwiał się ze zmęczenia i słabości, bo szedł szybko, żeby mnie dogonić. Wzięłam go w ramiona i przytuliłam się mocno, tak, że poczułam bicie jego biednego serca. Biło tak mocno, że miałam wrażenie, że to we mnie bije to serce… Tak jakbyśmy byli zrośnięci, dwie osoby z jednym sercem. Ja z Niego, jego cząstka, a On we mnie. Obudziłam się i bałam się, że zapomnę ten sen, tak jak większość, ale pamiętam go dokładnie do tej pory (wieczór).
Piękny sen...!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
OdpowiedzUsuń